Lubię czytać o przygodach Jakuba Wędrowycza. Ten starszy pan, świetnie znający się na: potworach, magii, okultyzmie, pędzący własny bimber oraz toczący wielopokoleniową wojnę z klanem Bardaków; już od pierwszej książki o jego perypetiach, rzucił na mnie urok.
„Konan Destylator” jest zbiorem piętnastu, niezwiązanych ze sobą opowiadań, gdzie główną rolę grają Wędrowycz wraz ze swym przyjacielem kozakiem Semenem. Z opowiadań możemy się dowiedzieć jak to było ze spaleniem się szkoły do której uczęszczał ten emerytowany egzorcysta (specyficzna była to Akademia 😉 ), jak to możliwe że Semen wciąż jest wśród żywych, mimo bardzo podeszłego wieku, że kradzione nie tuczy, możemy zobaczyć jak wyglądają wycieczki po czarnobylskiej Zonie czy też dowiedzieć się skąd się wziął słynny Konan, a tym samym sam Arnold.
Wszystko okraszone typowym wędrowyczowskim humorem, który kupuję z miejsca już od ponad 10 lat (tyle trwa moja znajomość z tą personą).
Przy książce świetnie się bawiłem – lekka, przyjemna lektura, z dużą dawką humoru oraz zabawą różnymi, znanymi konwencjami. Wielki Grafoman dał radę i tym razem. 🙂
Andrzej Pilipiuk „Konan Destylator”
Wydawnictwo Fabryka Słów, 2016
Wydanie I