Wodnik – opowiadanie

Od autora:
Rzadko, bo rzadko, ale czasem uda mi się popełnić jakieś opowiadanie. Nie jest może to wirtuozeria prozy, ale dobrze się bawiłem pisząc tę opowiastkę. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba.
Uwaga! Zawiera wulgaryzmy.


Wodnik

„Nie no, wchodzę. Nie będę tak stał jak idiota i gapił się na dziewczyny. Co mi szkodzi?”

I pomyśleć, że tej nocy, poza skakaniem przez ogień, jeszcze popływałem. Prawdziwa Kupalnocka.

Woda zaś była wyśmienita. Idealna wręcz, a słońce już praktycznie schowało się za szczytem Ślęży. Było to bardzo klimatyczne.

Zatem, zarządzam pełne zanurzenie!

Czytaj dalej „Wodnik – opowiadanie”

Kwiat paproci

Och, jak chciałbym tego nie zjebać
Tej nocy posrebrzanej gwiazdami
I wiem że brzmi to sentymentalnie
Lecz ja prosty chłopak pomiędzy wirtuozami

Och, jak chciałbym tego nie zjebać
Tej świętej nocy ognia i wody
Choć wiem że jak nastolatek się zachowuję
Gdy ukradkiem próbuję zajrzeć w Twe oczy

Och, jak chciałbym tego nie zjebać
Tej nocy cichej i zaklęć pełnej
Tylko milcząco wpatrywać się w Ciebie
Pochłaniać każdym zmysłem głodnym sercem

Och, jak chciałbym tego nie zjebać
Tej nocy kreślonej miękko szeptem
Tylko mów do mnie jeszcze i jeszcze
Twój głos mi miodem na me zszarpane serce

Och, jak chciałbym tego nie zjebać
Tej nocy co piołunami wonna
Podwójny skok przez święte ognia
Pożoga za mną a Ty oczyszczająca woda

Och, jak chciałbym tego nie zjebać
Tej nocy magicznej jak kwiat paproci
Nie zgasić iskierek w Twych oczach
Stając się rzeźnikiem delikatnej tkanki Twych dłoni

20.06.21-28.10.21

 

Od autora

Rzadko się zdarza bym napisał tekst w stanie euforycznym. W takich sytuacjach, gdy już popełnię jakiś wiersz, widzi mi się on jako jeden z najlepszych utworów, z którym muszę się jak najszybciej podzielić się ze światem. Na szczęście utwór nie pojawił się na blogu świeżo po napisaniu. Dopiero gdy euforia minęła zauważyłem, że wiersz posiada pewne zgrzyty, że są fragmenty, które nie brzmią. To zapoczątkowało powolny proces pracy nad tekstem i zastanawianie się czy zrobić z utworu wiersz sylabiczny, a może sylabotoniczny, czy też jeszcze o jakieś innej budowie formalnej (ambicja robiła swoje). W końcu zdecydowałem, że najważniejsza jest melodia (poza warstwą merytoryczną tekstu), jego brzmienie i nie ma sensu pilnować ilości sylab w wersie czy też rozkładu akcentów. Również rzadko kiedy przy pracy nad wierszem zasięgam porad i opinii od innych osób. Także w tym miejscu chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy walnie przyczynili się do ukształtowania się ostatecznej wersji tego jakże ważnego dla mnie utworu. 

A ja zaś, publikując ten utwór, mogę już zamknąć pewien okres i skupić się na nowych wierszach.